Łączna liczba wyświetleń

piątek, 27 lipca 2018

I tak to się zaczęło.

Czasem

Czasem mamy jakieś marzenie. Jakąś wizję w głowie, którą staramy się zrealizować. I jeśli tylko następują sprzyjające okoliczności, ta wizja przeradza się w czyn.
Tak to się wszystko zaczęło. Wydawało się proste-zakup domu holenderskiego, dużego i wygodnego i ustawienie jego w wybranym i zaplanowanym miejscu.
Samo ustawienie domu okazało się emocjonującą i zaskakującą przygodą. Pomyślicie, niemożliwe?
Oczywiście, że możliwe. Najpierw okazało się, że TIR, nie może wjechać w każde miejsce. Ma po prostu swoje ograniczenia wynikające z gabarytów, przez to osadzenie domu się dodatkowo skomplikowało.
Potem... potem doszła wypadkowa działania czynnika ludzkiego …wyłamał się dyszel od domu holenderskiego. I zamiast dom osiąść na planowanym miejscu, osiadł w połowie drogi do niego. Osiadł i tam zamieszkał na ponad tydzień. 
Przez ten tydzień trzeba było wykonać dyszel, umocować go ponownie do domu, a następnie  wczepić go w koparkę i pociągnąć na właściwe miejsce. Prawda, że brzmi bardzo prosto?
Ale tak nie było. Nie było do czego umocować dyszla, ba...samo spawanie było w ekstremalnych warunkach. Czy można spawać jak pada deszcz? Można. 
Wreszcie gdy po ciężkim i emocjonującym przeciągnięciu domu przez koparkę, na wskazane miejsce, byliśmy bardzo szczęśliwi, że dom pozostał w jednym kawałku. Ciągnięcie go było bardzo trudne, każdy centymetr był mozolny, a miejsce docelowe było bardzo odległe. Koniec końców, wszystko udało się.
Dom miał osiąść w dębowym lesie i osiadł. Dzisiaj zdjęcia miejsca i domu w wersji podróżnej. Niedługo więcej.
Zapraszamy do śledzenia z nami naszej przygody z przemianą tego miejsca w miejsce rekreacyjne, ciepłe i otwarte dla gości.


Widok na jeziorko


Dużo zieleni, jest gdzie odpoczywać


Jeziorko, gdzie są już złote rybki 


Blisko jest łąka



A tak wyglądał dom jak przyjechał


Tutaj jeszcze na drodze







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz